Warszawskie bunkry (część pierwsza)

Kiedyś straszyły głęboką czernią otworów strzelniczych. Czasem broniły instytucji, które z jakiegoś powodu były cenne dla okupanta. Niekiedy ustawiano je w miejscach strategicznych, żeby stanowiły śmiertelną pułapkę na wypadek ataku wrogich formacji. Żyjąc w czasach pokoju mamy to szczęście, że dla nas mogą być źródłem ciekawości, nie przerażenia. To będzie gorzka konstatacja. Niemcy, którzy z taką precyzją niszczyli miasto dom po domu, coś jednak po sobie zostawili. Niektóre z tych budowli są wyjątkowo solidne.

rekontrukcja (fakt.pl)

Podobno na terenie Warszawy znajduje się obecnie ok. 50 schronów. Niektórych nie możemy oglądać gołym okiem, gdyż podczas odbudowy miasta zostały zasypane lub pokryte asfaltem. Można się było o tym przekonać dwa lata temu. W czasie remontu torowiska natknięto się na placu Zbawiciela na tzw. „Tobruk”. Jest to żelbetowy schron bojowy, służący jako stanowisko strzelnicze. Taka konstrukcja wkopana była w ziemię, a ponad jej powierzchnię wystawał tylko nieznacznie strop ze znajdującym się w nim otworem do prowadzenia ognia okrężnego z ciężkiego karabinu maszynowego. 

Potoczna nazwa tego typu budowli wywodzi się stąd, że za wzór posłużył włoski projekt schronu bojowego, który był wykorzystywany podczas walk o Tobruk w Afryce Północnej (w niemieckiej nomenklaturze wojskowej ten typ konstrukcji nosił nazwę Ringstand 58c, ale istniało wiele jego modyfikacji). Taki odkryty bunkier możemy zobaczyć w  całości na terenie Muzeum Powstania Warszawskiego. Odkryto go w 2004 r. podczas budowy biurowca u zbiegu ulic Kruczej, Pięknej i Mokotowskiej, przewieziono do muzeum w częściach i tam odtworzono. 

tobruk na froncie włoskim 1944

Po upadku Powstania Warszawskiego Adolf Hitler ogłosił Warszawę miastem-twierdzą. Rozkaz był jasny. Bronić warszawskich umocnień do ostatniej kropli krwi. Stało się jednak inaczej. Armia Czerwona stacjonująca na praskim brzegu bez większych problemów „wyzwoliła” stolicę. Zanim jednak żołnierze niemieccy w popłochu ją opuścili, zgodnie z poleceniem führera zbudowano sieć schronów liczącą kilkaset obiektów. Pozostałością po Festung Warshau (twierdza Warszawa) są liczne bunkry mieszczące się wzdłuż kolejowej linii obwodowej prowadzącej od Dworca Zachodniego do Dworca Gdańskiego. Najbardziej znanym jest ten znajdujący się przy ul. Górczewskiej.

SONY DSC

Częstą modyfikacją konstrukcji typu Ringstand 58c była żelbetowa nadbudowa otworu stropowego. Operator karabinu maszynowego był dzięki niej lepiej chroniony, ale takie rozwiązanie miało zasadniczą wadę – ogień można było prowadzić tylko w jednym kierunku. Taką konstrukcję możemy znaleźć w sąsiedztwie skrzyżowania Al. Niepodległości i ul. Nowowiejskiej.

SONY DSC

„Tobruk” z nadbudową zlokalizowany przy al. Wojska Polskiego był niedawno atrakcją tegorocznej Nocy Muzeów. Dzięki działaniom podjętym przez stowarzyszenie exploratorzy.pl odkopano bunkier, do którego wiele lat nie było dostępu. Wewnątrz znaleziono cenne artefakty, które można było podziwiać w trakcie imprezy. Na Żoliborzu znajduje się więcej takich ciekawostek historycznych. Kawałek dalej przy ul. Felińskiego można potknąć się o klasyczny Ringstand 58c z zamurowanym otworem strzelniczym, a podobny znajduje się również na ul. Krajewskiego.

SONY DSC

Oprócz bunkrów bojowych można w Warszawie odnaleźć ciekawe bunkry wartownicze, ale o tym w kolejnym wpisie.

5 komentarzy

  1. Marta pisze:

    Mieszkam w Warszawie od ponad (lub dopiero od…) 7 lat, ale dopiero od niedawna zaczynam doceniać miasto, a moze nawet kochać…? Zaczynam z pasja mówić „moja Wawa” oraz bronić miasta przed slownymi atakami tych, których Warszawa irytuje. Dzięki takim wpisom kocham miasto jeszcze bardziej i jeszcze mocniej odczuwam żal z racji jej okaleczenia, najpierw przez okupanta, pózniej przez system. Okaleczenia głownie architektonicznego, ale przecież nie tylko.
    Dziś Warszawę „tworzą” w sporym procencie osoby przyjezdne i „przejezdne”. Moze to być słabością miasta, ale ja widzę w tym raczej potencjal nowych sił i mocy. I dla takich osób wlasnie ten blog jest cenny :-) i dzięki rownież za własne zdjęcia! Widać, ze Autorowi sie chciało!
    Pozdrawiam!

    • admin pisze:

      Marto, dziękuję bardzo za wsparcie i zgadzam się w stu procentach. Miasto od zawsze tworzą i będą tworzyli ludzie. Dzielenie ludzi na swoich i przyjezdnych jest totalnie pozbawione sensu. Ludzi można dzielić na mądrych i głupich. Historia mówi nam, że pierwsi mieszkańcy miasta pochodzili z Torunia. Mimo, że mieszkam w stolicy od urodzenia nie raz przekonałem się, że lepiej historię miasta znają tzw. „przyjezdni”, bo są szczerze nią zainteresowani. Nie możemy też zapominać, że Warszawa jest stolicą naszego państwa i każdy powinien się czuć tutaj jak u siebie. Dzięki jeszcze raz.

      • tob pisze:

        na Bloga trafiłem przy okazji dobrego „marketingu szeptanego” przy okazji postów na fb do dzis. wydarzenia dnia i zalania Trasy Toruńskiej.
        Także mieszkam w Warszawie od 7 lat. I tak jak na początku swojej warszawskiej historii życia tak i nadal uwielbiam ją udeptywać. Zwiedzać, odkrywać. Są momenty, że wydaje mi się, że widziałem już niemal wszystko, że nie chce mi się kolejny raz schodzić Dziennikarskiego Żoliborza, czy Starego Mokotowa i pięknych tamtejszych uliczek. Jednak to mija i znów jadę/idę w nieznane części miasta.
        Bardzo często spotykam się z tym, że rodowici Warszawianki i Warszawiacy są zaskoczeni moją wiedzą, znajomością ulic, części dzielnic ale i komunikacji miejskiej. Nieraz służę za swoiste „jak dojade”:) Mimo to, jeszcze długo nie powiem o sobie Warszawiak. Siedem lat to większa część życia. Póki co pozostaję wierny zasadzie, że miejsce urodzenia i dorastania – to tam nasze korzenie, w Warszawie jestem od 21 roku życia. Jeśli tu będę w okresie przedemerytalnym to może wtedy określę siebie Warszawiakiem? Nie przywiązuje się jakoś do tego określenia, jest mi ono obojętne.
        Z każdym rokiem czuje to miasto bardziej, i chce tu zostać być może i na całe życie…
        Lubie to miasto, Kocham(?) to miasto, Pieprze to Miasto i Pieprzy mnie Miasto. Ale lubie to!
        Na co dzień mieszkam na obrzeżach miasta, kiedyś Ursynów dziś Wilanów, i jakoś gustuję w południowej jej części. Nie przejrzałem stronki w całości, ale może pisałeś coś o Wilanowie, Sadybie, Dolnym Mokotowie – piękne! Ursynów znam bardzo, tu miłośnikom tej dzielnicy polecam stronę Ursynow.org [mam nadzieję, że reklama nie jest tutaj zakazana]. Strona robiona od lat przez znanego dziennikarza Macieja Mazura.

        • admin pisze:

          Dzięki za komentarz. Jeszcze nie było mi dane pisać na temat Mokotowa, czy Sadyby. Blog istnieje od niedawna i pewnie wkrótce taki pomysł w mojej głowie też zagości. Szczególnie, że rejon Mokotów i Sadyba jest mi bliski, bo tam się urodziłem i tam mieszkałem w pierwszym etapie swojego życia.

      • tob pisze:

        Co do architektonicznej „dzikości” miasta. Początkowo raziło mnie to, odrzucało, zniesmaczało.
        Jednak po kilku latach po odwiedzeniu kilku innych europejskich stolic, ta urbanistyczna dzikość nas wyróżnia. Owszem, są piękne spójne miejsca na Mokotowie (Hoża, Wilcza, Mokotowska, Nowogrodzka, Żurawia) czy Miasteczko Wilanów czy Wilanów Wysoki, jednak ścisłe Centrum to próby polskiego Manhattanu, apartamentowcowych szklanych domów obok szpetnego osiedla za Żelazną Bramą, a od strony południowej piękne śródmiejskie niekiedy zabytkowe kamienice (Al.Jerozolimskie, Poznańska, Filtry).
        I coraz bliżej mi do „lubienia” tej chaotyczności. Dzikości.
        Uwielbiam obserwować zmiany w architekturze miasta. Z podziwem obserwują ostatnie etapy budowy Placu Unii, uważam, że to swoista brama do Śródmieścia od południowej strony Warszawy.
        Jednocześnie bardzo wiele do poprawy, do wykorzystania. Np. pokazana na tym blogu przy okazji tematu bunkrów obwodowa linia kolejowa. Dlaczego nie jest wykorzystywana. Przecież przejazd w korkach al. Prymasa Tysiąclecia od Dw. Zachodniego do Armii Krajowej to jakaś korkowa masakra. Czemu nie ma jak w Barcelonie czy w Rzymie miejskiej kolejki, takiej jaką mamy na trasie Pruszków- St. Miłosna? Byłoby to idealne kolejowe połączenia popularnego Dw. Zachodniego (czyli 15min od Stacji Kolejowej przy Lotnisku Okęcie) z popularnym Dw. Gdańskim (obrastającym w nowe osiedla wokół okolic tej stacji Dworca i stacji Metra).
        Tak samo bardzo ciekawi mnie temat tramwaju z Pl.Unii Lubelskiej na Sadybe, do dziś mamy ślady tamtej kolejki. Aktualnie nadal w dalekich planach jest puszczenie tramwaju od Dw. Zachodniego przez Ochote-Mokotów-do Wilanowa. Inną trasą, niż kiedyś. Ale to plany plany plany, odkładane co 10lat.

        PS. przepr. że treść tego komentarza w osobnym poście, ale podskoczy Ci licznik wyświetleń i ilości postów:)

Skomentuj tob Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *